Parafia Św. Ludwika we Włodawie

Historia

„Miłe obudzą wspomnienia w potomnych dobroczynne inicjatywy, jeśli tylko będą wiernie opisane na stronicach Roczników. Pierwsze miejsce w tym względzie dajemy panu Ludwikowi Pociejowi, podkomorzemu brzeskiemu i kujawskiemu, a później hetmanowi Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jakkolwiek jeszcze się nie ukazały na ziemi litewskiej kwiaty Paulińskiej Palmy, jednak przynęcony nimi wspomniany hetman ofiarował braciom naszego Zakonu nową fundację, doskonale uposażona, łącznie z prowizją majątku. Fundacja miała miejsce w dziedzicznych jego dobrach we Włodawie, usytuowanych w Wielkim Księstwie Litewskim.”

W ten sposób o. Mikołaj Benger opisał na kartach Roczników paulińskich pod rokiem 1698 początki nowego rozdziału w historii zakonu o naddunajskim rodowodzie. Zanim przystąpimy do jego lektury wypada zatrzymać się nieco nad tym, co było wcześniej. We Włodawie, która pierwszą ludzką osadę widziała już w starożytności, na kartach kronik pojawiła się w średniowieczu, a prawa miejski otrzymała na początku ery nowożytnej, żyli niegdyś ludzie różnych narodowości, kultur i religii. Spowodowane to było przygranicznym położeniem miejscowości oraz specyfiką państwa zbudowanego przez Jagiellonów, dla których polityka dynastyczna stanowiła dogmat rządzenia. Katolicy byli wówczas zdecydowaną mniejszością, liczyli bowiem zaledwie 28 rodzin. Mimo tak znikomej liczby już w XVI wieku posiadali własny kościół i parafię dzięki działalności księżnej Fiodory z Sanguszków Prońskiej. Kolejne stulecie nie było dla nich czasem sielanki, bo Włodawa znalazła się w posiadłościach słynnej protestanckiej rodziny Leszczyńskich i stała się prężnym ośrodkiem kalwinizmu. Kolejna zmiana właściciela miasta zmieniła diametralnie tę sytuację. Nowy dziedzic dóbr włodawskich, Ludwik Konstanty Pociej, przez swą decyzję sprowadzenia paulinów otworzył nową kartę w dziejach katolicyzmu tej ziemi.

Ciekawe są kulisy woli Pocieja dotyczącej instalacji paulinów do Włodawy, a łączą się z sytuacją, jaka panowała w siedemnastowiecznej Litwie. Otóż szlachta Wielkiego Księstwa terroryzowana przez ród Sapiehów, na próżno usiłowała zdobyć takie prawa, jakie miało ziemiaństwo w Koronie. Wszelkie ustawodawstwo w tej dziedzinie pozostawało na papierze. Ludwik Pociej wraz z Leonem Ogińskim udali się więc w tej sprawie do króla Augusta II jako rzecznicy interesów ludności litewskiej. Sapiehowie dowiedzieli się jednak o próbie ograniczenia ich wszechwładzy i wysłali za posłami podległe sobie oddziały, które dopadły ich w okolicach Łosic. Ogiński został ciężko ranny, a Pociejowi udało się uciec. Przebywał w warszawskim konwencie paulinów, ukrywając się przed Sapiehami, których ludzie krążyli po mieście nie kryjąc, że chcą pozbawić go życia. Czas pobytu podkomorzego u stołecznych paulinów okazał się istotną przyczyną późniejszego sprowadzenia zakonników do Włodawy. W obserwującym życie mnichów Pocieju, zaczęło rodzić się pragnienie ufundowania im domu w swoich posiadłościach. Nie bez znaczenia był tu element wdzięczności dla paulinów, którzy uratowali go od niechybnej śmierci oraz dewocyjny (ocalenie przypisywał późniejszy hetman Matce Bożej). Pragnienie Pocieja nie pozostało tylko w sferze marzeń, po uspokojeniu atmosfery w Księstwie zapraszał ojców na odpoczynek do swojego pałacu w Różance, a w końcu zaproponował im utworzenie klasztoru na jego włościach i przyśpieszył decyzję delikatnym szantażem, że inne zakony z chęcią widziałyby swoich przedstawicieli we Włodawie.

Pierwszym przeorem paulinów we Włodawie zaopatrzonym w błogosławieństwo prowincjała i wytyczne do negocjacji z Pociejem został o. Dominik Paprocki. Zakonnicy otrzymali na początku drewniany, pokalwiński kościółek oraz obietnicę przyszłej fundacji. Jednak początki ich działalności na zachodnich rubieżach Litwy stanowiło pasmo piętrzących się trudności. Konflikty z duchowieństwem diecezjalnym, któremu nie w smak było pojawienie się duszpasterskiej konkurencji, nie wywiązywanie się Pocieja, zaabsorbowanego budową nowego pałacu w Różance, ze zobowiązań fundacyjnych, w końcu wojna ze Szwedami, którzy zamordowali jednego ojca, a po której nastąpił taki głód, że ponoć odnotowano w Rzeczpospolitej przypadki kanibalizmu, to tylko część problemów, z jakimi przyszło się zmagać ojcom. Jednak młyny Boże mielą powoli, ale dokładnie. Zapoczątkowane dobre dzieło, mino trudności, stopniowo, lecz konsekwentnie pięło się w górę, jakby pokazując cel swojego istnienia.

Początek XVIII stulecia mianował paulinów jedynymi duszpasterzami nadbużańskiego miasteczka. Do nowego klasztoru, wybudowanego według projektu włoskiego artysty Józefa Pioli, wprowadzili się zakonnicy już w 1718 roku. Mniej więcej w tym samym czasie oddano do użytku tymczasowy kościół, w którym sprawowano nabożeństwa przez kilkadziesiąt lat - do momentu wybudowania solidnej barokowej świątyni, której projektodawcą miał być twórca klasztoru, a został ostatecznie (upamiętniony w okolicy wieloma świetnymi budynkami) jego rodak, Paweł Fontana, ponieważ przedstawił ojcom plany, którym mogli sprostać finansowo. Kościół ten wznoszono w latach 1733-1780 dzięki pomocy jasnogórskich paulinów oraz dotacjom kolejnych właścicieli miasta: Pociejów, Flemingów i Czartoryskich. Główny ciężar kierowania budową wziął na swoje barki przeor Konstanty Eysymont. Nowa świątynia, zgodnie z wolą fundatora otrzymała imię jego patrona, św. Ludwika, króla, oraz jego obraz, ponoć przywieziony przez Pocieja z Rzymu.

Łatwo sobie wyobrazić, że w tym czasie przechodnie, chłopi spławiający przez Bug bydło, rzemieślnicy śpieszący ze swymi wyrobami do nabywców widzieli nadbużańską skarpę, z klasztorem i tymczasową kaplicą, zastawioną rusztowaniami, na których murarze pod okiem białych zakonników wciągali zaprawę w drewnianych cebrzykach oraz cegły. Być może mieszkańcy tej karczmy zajezdnej Europy widzieli przechodzące rosyjskie wojska, które po sejmie niemym były jedyną siłą zdolną utrzymać tu porządek. Z całą pewnością widzieli intensywną działalność administracyjną zakonników, którą ułatwiał solidny stan posiadania. Folwarki, browary, cegielnie oraz liczne zapisy i zobowiązania ułatwiały w połączeniu z dotacjami fundatorów rozwijanie prac budowlanych i powodowały, że w polskiej prowincji paulinów nazywano włodawski klasztor domem chleba, stawiając na cokole zaradność tutejszych współbraci.

Ojcowie oprócz inwestycyjnych robót, niezbędnych przy zakładaniu nowej placówki przejęli opiekę duszpasterską nad miejscową ludnością. Granice administrowanej przez nich parafii wielokrotnie ulegały zmianom, ale maksymalnie objęły następujące miejscowości: Włodawa, Wyryki, Różanka, Komarówka, Suszno, Połod, Kaplonosy, Stawki, Suchawa, Adampol, Lubień, Krasówka, Żuków, Korolówka, Szuminka, Konstantynów, Przyborów, Kubek, Selachy, Holendry i Olchówek. W parze z zewnętrzną ekspansją nowej placówki szła niezła praca misyjna. Złotymi zgłoskami zapisano w kronikach, inspirowane przez zakonników, przejście z protestantyzmu na katolicyzm właściciela Włodawy Józefa Fleminga, nieraz odnotowywano porzucenie wiary mojżeszowej na rzecz rzymskiego Kościoła. Dobre cenzurki wydawali paulinom wizytatorzy parafii, a i rzeczywistość nie była im wroga. Ze wspomnianej na początku liczby 28 rodzin katolickich ilość wiernych urosła rychło do kilku tysięcy. Ojcowie cieszyli się życzliwością swoich parafian, choć z bólem dostrzegali u nich wady moralne i braki w wiedzy religijnej, które spowodowały, że przez pewien czas homilie zastąpili wykładami z katechizmu.

Rząd dusz paulinów we włodawskiej parafii niósł ze sobą liczne, nowe formy kultu znamienne dla zakonników, a ułatwiające ludziom poznanie Boga. Już pierwsi mnisi skierowani do pracy na Polesiu przywieźli ze sobą kopię Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, który wkrótce zasłynął jako słynący łaskami, wskutek czego zdobiono go wotami i sukienkami. Obok maryjności – znaku rozpoznawczego zakonu wprowadzono nabożeństwa do Pana Jezusa Pięciorańskiego, Pawła Pustelnika, Aniołów Stróżów oraz św. Józefa, Tekli, Walentego. Liturgia we Włodawie ubogacana była grą instrumentalistów i śpiewem kantorów. Paulini posługiwali nie tylko na terenie swojej parafii, ale korzystali z zaproszeń okolicznych plebanów.

Mimo natłoku spraw związanych z zakładaniem nowej placówki i żmudną pracą duszpasterską, która w pierwszych latach pobytu z pewnością nosiła znamiona aktywności misjonarskiej, ojcowie nie zaniedbywali kwestii swojej formacji, bo liczba ksiąg w klasztornej bibliotece wzrastała niemal z każdym rokiem. Z pewnością było to efektem tego, że zakonnicy kierowani do Włodawy byli starannie dobierani przez władze prowincji. Z tą charakterystyczną dla duszpasterstwa postawą łączyła się jeszcze specyficzna dla paulinów troska o sprawy ojczyźniane. Zakonnicy angażowali się w wydarzenia, które rokowały nadzieję na poprawę sytuacji Polski, później zaś na jej odrodzenie. To właśnie pomoc udzielona powstańcom styczniowym i stosunek carskiej Rosji wobec katolicyzmu spowodowały tragedię, która rozegrała się w listopadzie 1864 roku. Wtedy to nastąpiła kasata konwentu, która sprawiła, że przez 128 lat kwiat paulińskiej palmy nie rozkwitał w mieście nad Bugiem. Klasztor ograbiano z cenniejszych rzeczy. Część budynku przeznaczono na rozmaite urzędy, a resztę pozostawiono parafii. Na miejscu pozwolono zostać tylko o. Narcyzowi Michalskiemu w charakterze administratora parafii, lecz po trzech latach zastąpiono go duchownym diecezjalnym. Pielgrzymi wędrujący z Włodawy na Jasną Górę, w czwartym dniu swego marszu, w kruchcie kościoła w Sobieszynie mogą znaleźć na tablicy ze spisem proboszczów tamtejszej parafii jego nazwisko. Trzy słowa – „ksiądz Narcyz Michalski” - w miejsce pisanej dramatycznym piórem historii człowieka i zakonnego kapłana, którego zmuszono do opuszczenia swojej wspólnoty. Pozostałym zakonnikom proponowano wyjazd za granicę bądź sekularyzację, ewentualnie przeniesienie do klasztorów zbiorczych.

Przez ponad sto lat parafią św. Ludwika zarządzało duchowieństwo świeckie. Czasy, w których przyszło działać 21 proboszczom w czarnych sutannach, z pewnością do łatwych nie należały. Byli wśród nich odważni pasterze jak ks. Antoni Gryczyński, który wbrew carskim ukazom śpieszył z sakramentalną posługą do prześladowanych unitów. Wydaje się jednak, że nie wszystkich stać było na heroizm. We wspomnieniach powszechnie znanego na Polesiu partyzanta i oponenta ludowej władzy, Edwarda Taraszkiewicza – pseudonim Żelazny, znajdujemy bardzo czytelną sugestię o kolaboracji miejscowego kleru. Nikt, znający tamte czasy choćby z opowiadań, nie powinien się temu dziwić, ale każdy powinien dostrzec kontrast między tą postawą, a przyczyną usunięcia paulinów z Włodawy. Okres nieobecności zakonników, którym patronuje św. Paweł z Teb, w parafii św. Ludwika - według wszelkich dostępnych danych - nie był nawet srebrnym wiekiem. Kilku diecezjalnych duchownych nie mogło podjąć z takim samym skutkiem pracy duszpasterskiej jak kilkunastu mnichów.

Również barokowe budynki rozdzielone między kilku „lokatorów” nie były przedmiotem nadmiernej troski. Jeśli przechodziły remonty, to tylko powierzchowne albo powodowane koniecznością, np. zniszczeniami wojennymi. Na domiar złego na początku XX wieku w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła, słynąca łaskami kopia Cudownego Obrazu Maryi Częstochowskiej. Taki stan rzeczy (w połączeniu z zapisaną złotymi zgłoskami osiemnasto i dziewiętnastowieczną kartą w dziejach parafii) powodował, że włodawiacy przybywający na Jasną Górę zawsze chwalili się, że są z popaulińskiej parafii i wyrażali pragnienie restauracji zgromadzenia w swoim mieście.

Stało się to możliwe, wraz z nową rzeczywistością, w jakiej znalazła się Polska po tzw. okrągłym stole. W 1992 roku biskup siedlecki Jan Mazur i generał paulinów o. Jan Nalaskowski wskrzesili dzieło o. Dominika Paprockiego. Ojcowie nie musieli wzorem swoich poprzedników budować kościoła i klasztoru, ale podjęli się bodaj bardziej karkołomnej pracy - remontowania zdewastowanych czasem i zaniedbaniami budowli. Sprowadzili rzetelną kopię Cudownego Obrazu, oraz umożliwili wiernym ciągłą adorację Najświętszego Sakramentu. Zaangażowali się w katechizację młodzieży, głoszenie misji i rekolekcji. Podjęli też pracę duszpasterską w szpitalu i więzieniu. Wierni swojemu posłannictwu poszerzyli kult maryjny, wprowadzając szereg nabożeństw i włączyli się w ruch pątniczy, organizując piesze i autokarowe pielgrzymki. Współorganizowali, zainicjowany niemal w tym samym czasie co ich powrót, Festiwal Trzech Kultur, czyniąc z pięknego rokokowego kościoła  sztandarowy pomnik zgody między różnymi nacjami i wyznaniami, jaka podobno panowała we Włodawie w dawnych czasach. Z tej okazji ich świątynia znalazła się w programie wizyt wielu znanych osobistości, między innymi marszałka sejmu RP Macieja Płażyńskiego czy ambasadora Republiki Czeskiej Bendricha Kopeck'yego oraz wielu grup i pielgrzymek przybywających tu przez cały rok.

Działalność paulinów we Włodawie jest w dalszym ciągu niezapisaną do końca tablicą, na której każdy tworzy akapity dokonań, starań i stawiania czoła ciągle nowym wyzwaniom. Paulińska palma zaszczepiona 300 lat temu przez Pocieja na ziemi użyźnionej później krwią ojców Kajetana Młynarskiego i o. Rafała Brzezińskiego ciągle kwitnie i wydaje owoce, bo Pan jest Rolnikiem, który się o nią troszczy (J 15. 1).

ZARYS DZIEJÓW PARAFII...

Pisma Nowego Testamentu niejednokrotnie mówią o tym, że Apostołowie głosząc Ewangelię w miastach Cesarstwa Rzymskiego ustanawiali tam biskupów wkładając na nich ręce. Praktyka ta była prehistorią administracji kościelnej, w ten bowiem sposób powstawały zalążki pierwszych diecezji. Na kartach Biblii znajdujemy też wzmianki o prezbiterach (Dz 20,17) i diakonach (Flp 1,1), ale wówczas ich rola była typowo pomocnicza, nie kierowali samodzielnie gminami chrześcijańskimi, lecz stanowili jakby świtę biskupa. Z czasem pod wpływem gwałtownej ekspansji Kościoła i jego centralizacji wokół Rzymu zwłaszcza po Edykcie Mediolańskim pojawiła się konieczność usprawnienia administracji kościelnej. Kapłani otrzymali władzę nad wspólnotami wiernych i w ten sposób poczęły kształtować się parafie, bez których dziś nie sposób wyobrazić sobie skutecznego funkcjonowania Kościoła. Tematem niniejszej pracy będą właśnie dzieje jednej parafii. Parafii z wielu względów specyficznej, bo koegzystującej na jednym terenie z wieloma kulturami i wyznaniami z prawosławiem, protestantyzmem i judaizmem oraz prowadzonej przez paulinów, zakonników, którzy wyrośli z XIII-sto wiecznego ruchu eremickiego.

I. Parafia, sprowadzenie paulinów, kasata, powrót.

Włodawa, która pojawia się w kronikach wraz z wiekiem XIII otrzymała prawa miejskie w XVI stuleciu. Przygraniczne położenie między Litwą, Rusią i Polską sprawiło, że jej ludność stanowiła narodową i wyznaniową mozaikę i pewnym sensie była zwierciadłem I Rzeczypospolitej. Dość liczną grupę stanowili tu prawosławni, posiadający dwie cerkwie, zaś po unii brzeskiej pojawili się greko-katolicy. Kilkadziesiąt lat XVII stulecia, przez prawa własności do Włodawy znanej protestanckiej rodziny Leszczyńskich, miasto było prężnym ośrodkiem kalwinizmu. Liczną grupę stanowili żydzi, którzy mimo chwilowych niepokojów i przejściowego exodusu za Aleksandra Jagiellończyka na stałe wpisali się w życie i kulturę miasta. Najbardziej nas interesującym wyznaniem byli katolicy, którzy na początku ery nowożytnej stanowili we Włodawie mniejszość. Podanie ich precyzyjnej liczby rozbija się o trudność w postaci różnych interpretacji kronik jest sprawą otwartą czy było ich 28 dusz, czy też może 28 rodzin. Nie mniej posiadali swój kościół,który spłonął w 1556 roku. Dzieje parafii natomiast zaczynają się później, bo w 1596 roku i wiążą się z osobą i działalnością księżnej Fiodory z Sanguszków – Płońskiej. Erekcja parafii została potwierdzona w Aktach Grodzkich Brzeskich w 1605 roku oraz Aktach Konsystorza Janowskiego w 1618 roku. W dawnych czasach parafia nie mogła powstać bez odpowiedniego uposażenia. Albowiem zaplecze ekonomiczne dawnych duchownych bardzo różniło się od profitów, dzięki którym żyje dzisiejszy kler. Dochody z duszpasterstwa były dla nich znikomym procentem wszystkich dywidend i stanowiły około 6% wszystkich przychodów. Trzonem zysków był natomiast folwark, dziesięciny i dzierżawy. Plebanom włodawskim należało się też beneficjum. Stanowił je folwark we wsi Wyryki, dwa łany wydzielone z pól włodawskich, liczne dziesięciny oraz częściowe zwolnienie z podatków i opłat. Jest rzeczą bezsporną, że centrum każdej chrześcijańskiej wspólnoty stanowi kościół. W nowopowstałej parafii włodawskiej był nim niewielki drewniany kościółek pod wezwaniem św. Anny posiadający trzy ołtarze, z których główny przedstawiał obraz Chrystusa Ukrzyżowanego, a dwa pozostałe Matkę Bożą i patronkę parafii. Kościół posiadał dwie wieże z dzwonami i był ogrodzony. Zgodnie ze starą chrześcijańską praktyką przy kościele znajdował się cmentarz grzebalny. Do parafii należała też kaplica filialna w Wyrykach, gdzie regularnie sprawowano służbę liturgiczną. Z pozostałych budynków należących do parafii bądź będących pod jej opieką należy wymienić plebanię, szkołę i szpital. Granice parafii do momentu przybycia tu paulinów są praktycznie nie do odtworzenia. Należy sądzić, że działalność parafii włodawskiej była, jak większość działań duszpasterskich XVII wieku w centrum nurtu Kościoła, zgodna z duchem Trydentu.

Niewątpliwie nowym rozdziałem i silnym impulsem dla rozwoju parafii i duszpasterstwa było sprowadzenie do Włodawy paulinów w 1698 roku. Choć zakon zrezygnował z szeregu elementów specyficznych w swojej liturgii na kapitule generalnej w Lepoglawie w 1600 roku to ówczesny jego rozwój szczególnie w polskiej prowincji miał istotny wpływ na poziom posługiwania w nowopowstałej placówce. Sprowadzenie paulinów do Włodawy nierozerwalnie łączy się z osobą Ludwika Konstantego Pocieja, który poznał życie zakonników pozostając pod chwilową kuratelą klasztoru warszawskiego, w czasie swoich zatargów z możnym rodem Sapiehów. Jego duchowe przeżycia i szczegółowe okoliczności instalacji paulinów we Włodawie zostały dobrze zbadane i opisane, dlatego nie wydaje się słusznym odtwarzanie ogólnodostępnych opracowań. Trzeba jednak powiedzieć, że mający powstać klasztor był swego rodzaju wotum Pocieja, który przypisywał uratowanie życia Matce Bożej i taki sposób chciał okazać Jej wdzięczność. Jego pomysł zyskał akceptację ówczesnego prowincjała paulinów o. Tobiasza Czechowicza. Wysłał on do Włodawy pierwszą grupę paulinów na czele z o. Dominikiem Paprockim zaopatrzonym w wytyczne, których miał się trzymać w negocjacjach z fundatorem. Po przybyciu do miasta paulini przejęli opiekę nad drewnianym pokalwińskim kościółkiem, ale spotkali się z niechęcią proboszcza włodawskiej parafii św. Anny, widzącego w białych zakonnikach niepotrzebną konkurencję. Bieg dziejów sam rozwiązał konfliktową sytuację. Pożar obydwu świątyń w wyniku wojny północnej, odbudowanie tylko kościoła paulinów dzięki poparciu Pocieja i wreszcie śmierć księdza Krukowieckiego – proboszcza włodawskiego spowodowały, że zakonnicy już na początku XVIII w. Stali się jedynymi duszpasterzami i opiekunami parafii w miasteczku co aprobował Sejm z 1717 roku, a wcześniej kuria diecezjalna.

Wyżej wspomniana wojna zostawiła krwawe ślady na włodawskim konwencie paulinów. Jednym z nich było zamordowanie przez szwedzkich protestantów ojca Kajetana Młynarskiego w 1706 roku. Jego śmierć i szerzący się kult były niewątpliwą inspiracją dla pracy ojców i jak „wybuchło” polskie chrześcijaństwo po męczeństwie św. Wojciecha, tak mimo różnych trudności rozkwitła paulińska placówka we Włodawie użyźniona krwią ojca Kajetana.

W roku 1710 wybudowano tymczasowy kościół, pełniący przez ponad 70 lat funkcję świątyni parafialnej. W 1719 r. Rozpoczęto prace nad nową okazalszą świątynią. Autorem projektu nowego gmachu został początkowo Józef Piola, ale gdy okazało się, że jego realizacja pochłonie niebagatelne sumy wybrano tańszy wariant Pawła Fontany. Trudności z wyegzekwowaniem należnych z tytułu fundacji środków sprawiły, że dopiero z początkiem roku 1775 kościół był w stanie używalności, wystarczająco gotowy by sprawować w nim nabożeństwa. Jedenaście lat później świątynia została konsekrowana przez sufragana łuckiego bpa Jana Chryzostoma Kaczkowskiego. Niemalże od razu po przybyciu do Włodawy paulini zabrali się za budowę klasztoru (projekt J. Piola), do którego wprowadzili się już w 1718 roku.

Granice parafii administrowanej przez paulinów wielokrotnie ulegały zmianom; w 1726 roku obejmowały Włodawę, Wyryki, Różankę, Komorówkę, Suszno, Połot, Kapłonosy, Stawki i Suchawę. Z początkiem XIX stulecia parafia zwiększyła się o Adampol, Lubień, Krasówkę, Żuków, Korolówkę, Szuminkę, Konstantynów, Przyborów, Dubek, Selachy, Hollendry i Orchówek. Jednakże był to szczyt jej rozwoju terytorialnego bo wiek XIX spoglądał na zakony bez zrozumienia. Na rozświetlone dawnym blaskiem ludzkiego podziwu klasztory padł cień kultu rozumu, antyklerykalnej polityki i coraz większej obojętności religijnej zwłaszcza elit społecznych. Nie ominął on wspólnoty włodawskiej, której parafia zaczynała się coraz bardziej kurczyć. Na plus paulinom trzeb zapisać fakt, iż nie szło to w parze ze zmniejszaniem liczby wiernych. Wręcz przeciwnie, ilość parafian wzrosła ze wspomnianych 30 rodzin na początku XVIII wieku do 2095 osób w roku 1818. Co prawda w 1854 liczba dusz spadła do 1346, ale było to spowodowane wyłączeniem z parafii sześciu wiosek. Godnym zanotowania w związku z prozelityzmem paulinów jest przejście na katolicyzm w 1746 roku Jerzego Fleminga, właściciela Włodawy, wcześniej wyznania protestanckiego oraz przypadki nawracania się żydów.

Intensywna działalność paulinów na pewno miała związek z faktem, że nie musieli z dnia na dzień troszczyć się o swoje potrzeby materialne. Uposażenie konwentu, zwłaszcza na początku istnienia klasztoru szybko rosło. Do dawnych dóbr parafialnych, które dostali zakonnicy wraz z przejęciem probostwa, dołączyła wieś Komorówka, w której od 1748 roku był folwark z browarem i pasieką, Okuninka, także stanowiąca klasztorne gospodarstwo, wieś Zaścianki Dziakielskie oraz szereg wsi za Bugiem, a także liczne zapisy funduszowe i cegielnia. Dobra klasztoru powodowały, iż w polskiej prowincji nazywano go „domem chleba” i stawiano pod względem majątkowym na drugim miejscu zaraz po Jasnej Górze. Toteż liczba ojców przebywających we Włodawie w XVIII wieku dochodziła nawet do 15 osób (dokumenty fundacyjne mówiły o klasztorze dla 18 zakonników). Osiemnaste stulecie śmiało można nazwać „złotym wiekiem” w historii włodawskiego konwentu paulinów. Wymownie świadczą o tym sfinalizowane budowle, rosnąca liczba wiernych, pochlebne opinie wizytatorów kościoła i klasztoru, czy rozrastająca się ilość ksiąg w paulińskiej bibliotece. Trzeba też wspomnieć o duszpasterskiej opiece ojców nad szpitalem i szkołą. Zasadnicze zmiany spowodowane niesprzyjającą koniunkturą zaszły w wieku XIX. Tendencje antyklerykalne, zabory czy ingerencje w sprawy duszpasterskie ludzi postronnych głównie w osobie nowego właściciela Włodawy hrabiego Augusta Zamoyskiego spowodowały pewien zastój w rozwoju placówki, ale zła sytuacja nigdy nie przybrała pod względem dyscypliny i pracy tragicznych rozmiarów. Dramat, który rozegrał się na scenie paulińskiego konwentu we Włodawie spowodowany był polityką carską, widzącą w Kościele a przede wszystkim w klasztorach ostoję polskości oraz tradycyjną patriotyczną postawą naśladowców św. Pawła z Teb. Można śmiało przyjąć, że pomoc udzielona przez paulinów konfederatom barskim, czy żołnierzom Kościuszki nie była tylko samarytańskim gestem. Bezsporne jest także poparcie udzielone powstańcom styczniowym. To wydarzenie stało się pretekstem do kasaty placówki, która nastąpiła w mocy z 15 na 16 listopada 1864 roku na mocy ukazu carskiego. Klasztor ograbiono z cenniejszych rzeczy, zakonnikom proponowano sekulatryzcję bądź legalny wyjazd za granicę, a nie chcących skorzystać z tych propozycji przewożono do klasztorów zbiorczych, w tym wypadku na Jasną Górę. Przy parafii pozostał tylko jako jej administrator dotychczasowy podprzeor o. Narcyz Michalski, który trzy lata póniej został wymieniony na duchownego świeckiego ks. Jacka Piotrowskiego. Przez 118 lat prafią włodawską kierowało właśnie duchowieństwo diecezjalne, mające do dyspozycji również część klasztoru położoną najbliżej kościoła. Reszta paulińskiego domu dostała się różnym urzędom. Przez ten czas zakonne budowle przechodziły tylko pobieżne remonty. Wojny i kontrybucje dopełniły dzieła zniszczenia klasztoru i kościoła.

Trudności z odrestaurowaniem przez miasto własnym sumptem wielkiego zabytkowego budynku, nadejście nowych czasów w Polsce po roku 1989 oraz staranie paulinów o odzyskanie swojej własności doprowadziły do tego, że powrót zakonników do Włodawy stał się realny. Bp siedlecki Jan Mazur dekretem z dnia 4 czerwca 1992 roku i generał paulinów Jan Nalaskowski pismem z 27 czerwca tegoż roku erygowali ponownie dom zakonny paulinów we Włodawie. Ojcowie otrzymali swój kościół, część dawnej parafii i należącego do niej klasztoru oraz zapewnienie miasta o rychłym oddaniu całego domu. Paulini przez pierwszy rok swojego drugiego pobytu w nadbużańskiej placówce pracowali pod kierunkiem proboszcza diecezjalnego księdza Franciszka Hołdy oraz wzięli na siebie część ciężaru pobudowania owego kościoła parafialnego we Włodawie. Na czele grupy ojców, którzy w 1992 roku przybyli do Włodawy by wskrzeszać tu paulińskie akcenty i jak dawniej duszpasterzować miejscowej ludności stanął o. Tadeusz Kubik. Sześć lat później proboszczem i przeorem został o. Leon Chałupka. Paulini wzorem swoich poprzedników sprzed 300 lat z energią zabrali się do remontów zdewastowanych czasem i niedbałością budynków oraz do pracy nad duchowym obliczem wiernych pozostawionych ich pieczy.    

II. Działalność duszpasterska paulinów.

Działalność przed kasatą.

 Zakon paulinów, który swój początek wywodzi ze średniowiecznego ruchu pustelniczego pod wpływem otwartości na potrzeby Kościoła prędko zamienił swój kontemplacyjny charyzmat na kontemplacyjno – czynny. Już w XV wieku w zakres pracy Paulinów weszło duszpasterstwo. W momencie powstania klasztoru we Włodawie w polskiej prowincji parafiami kierowali przeorowie między innymi z Krakowa, Beszewej, Brdowa, Częstochowy, Oporowa, Pińczowa czy Wielgomłyn. To zadanie spoczęło także na barkach zakonników z omawianej w tym miejscu parafii.

Od momentu przybycia paulinów do Włodawy jej przynależność diecezjalna zmieniła się kilka razy. Na początku należała do diecezji łuckiej, od 1805 r. do lubelskiej a w 1818 r. weszła w skład diecezji podlaskiej. Parafianie w większości byli pochodzenia chłopskiego, choć w samym mieście ze zrozumiałych względów występował element rzemieślniczy i kupiecki. Liczne w XVIII w. wojny i niepokoje powodowały gwałtowne ubożenie ludności, co przyczyniało się do tego, że świadomość religijna wiernych zdominowana troską o doczesność nie była wysoka. Potrzeba jej podniesienia zmusiła ojców by kazania na mszach zamienić na wykłady z katechizmu. Również moralność wiernych nie była ich mocną stroną. Zakonnicy z troską dostrzegali przypadki konkubinatu, spora liczbę nieślubnych dzieci, kradzieże, (także z dóbr kościelnych, głównie pod nieobecność przeora), lekceważenie spowiedzi i komunii św. wielkanocnej i pijaństwo. W latach dwudziestych XIX w. w mieście przy stacjonującym wojsku powstał nawet dom publiczny, ale zdecydowana postawa paulinów przyczyniła się do jego likwidacji. Mimo tych wad większość parafian była mocno związana z Kościołem i swoimi duszpasterzami, z których wielu było dużego formatu duchowego i intelektualnego. Trzeba bowiem nadmienić, że kierownictwo paulinów dbało o odpowiedni dobór zakonników zwłaszcza przełożonych, do włodawskiego klasztoru. Większość z nich stanowiła elitę zakonu i była jego sztandarowymi postaciami pełniącymi niejednokrotnie funkcje w zarządzie prowincji, by wymienić tylko o. Dominika Paprockiego, architekta paulińskiej obecności w nadbużańskim miasteczku, erudytę o. Mikołaja Juniewicza, Konstantego Eysymonta, głównego budowniczego kościoła, malarza o. Krzysztofa Lateckiego czy wspomnianego męczennika o. Kajetana Młyniarskiego.

Do pewnego stopnia poziom duszpasterstwa zależy od ludzi, którzy je tworzą a Włodawa miała do nich szczęście. W konwencie paulinów znajdowali się świetni kaznodzieje, którzy zagrzewali swoimi mowami wiernych do zmiany życia, choć należy zauważyć, że poziom barokowych homilii był ogólnie niski, a w kazaniach roiło się od makaronizmów poufałości z sacrum i rubasznych żartów.

Ojcowie nie ograniczali się w swojej pracy tylko do przestrzeni własnej parafii. Spora liczba zakonników w konwencie (od 4 do 15) predysponowała ich do pomocy sąsiednim duszpasterzom. Posiadamy potwierdzone informacje o posługach paulinów w Orchówku u augustianów, w parafii wereszyńskiej czy na dworze w Różance gdzie mieszkali właściciele miasta.

Centrum duszpasterstwa stanowił oczywiście Kościół parafialny – choć paulini obsługiwali też kaplice filialne – i odprawiane w nim nabożeństwa. W XVIII w. w każdą niedzielę odprawiano jutrznię z wiernymi, później w trakcie śpiewu koronki do Trójcy Św. Msze prymarię z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, po której głoszono kazanie i powtarzano katechizm. Odprawiano także sumę za parafian a po południu odprawiano nieszpory. Modlitwę uświetniała kapela wokalno instrumentalna i gra organisty.

Włodawscy paulini w swoich zajęciach duszpasterskich trzymali się linii, która wyznaczały im Konstytucje i tradycja. Rozwinęli kult Matki Bożej, której obraz znajdował się pierwotnie w głównym ołtarzu a następnie cieszył się czcią wiernych w kaplicy bocznej gdzie wkrótce zyskał miano słynącego łaskami i zaczął być zdobiony wotami. W święta maryjne urządzano procesje uroczyste modły i wotywy. W połowie XIX stulecia zaczęto odprawiać nabożeństwa majowe. Zakonnicy propagowali jeszcze kult do Pana Jezusa Pięciorańskiego, św. Pawła Pustelnika patrona zakonu, opiekuna kościoła św. Ludwika a także, choć w mniejszym stopniu, św. Józefa, Tekli i Walentego.

Dobra duszpasterska praca paulinów zyskująca uznanie osienmastowiecznych wizytatorów przybladła nieco w następnym stuleciu nieprzychylnym Kościołowi i Polsce. Zewnętrzne niepowodzenia w postaci restrykcyjnej polityki zaborców, okrojenia parafii czy indyferentyzmu religijnego części katolików odbiły się także na działalności ojców. W protokołach powizytacyjnych coraz częściej pojawiały się uwagi krytyczne. Również właściciele miasta jako szczególni dobrodzieje kościoła rościli sobie pretensje do wysuwania zarzutów gdy – ich zdaniem – zaszła taka potrzeba. Ciekawostką są tu skargi Augusta Zamoyskiego pod adresem proboszcza o. Piusa Charkowskiego, za rządów którego miało dochodzić do zaniedbań w służbie Bożej. Z pretensji hrabiego dowiadujemy się m. in., że duszpasterze włodawscy nie czekali – jak było w zwyczaju – z rozpoczęciem nabożeństwa na dziedzica, ale zaczynali je punktualnie. To, co dziś wydaje się normalnością dawniej było nie do przyjęcia. Czyżby zakonnicy wyprzedzili ducha swoich czasów?

W ostatnim dwudziestoleciu swojego pobytu we Włodawie paulini, wskutek intryg, skłócili się z częścią parafian, co nie odbiło się dobrze na ich autorytecie. Powodem było wynajęcie świeckim lokatorom części klasztoru. Wypada zaznaczyć, że praktyka ta nie była wynalazkiem miejscowych ojców. Świeccy mieszkali w domu paulinów w Krakowie na Skałce niemal od początku jego istnienia do początku XX w., podobnie bywało i na Jasnej Górze. Sytuacja taka reperowała zakonny budżet i zasadniczo nie wywoływała zgorszenia. Inaczej było we Włodawie gdzie pojawiły się szemrania, posądzenia i oszczerstwa. Pod koniec istnienia konwentu udało się zakonnikom załagodzić spory i podreperować nadszarpnięty autorytet.

W XIX w. poziom duszpasterstwa we Włodawie, choć niższy niż w poprzednim okresie nie był zły. Dowodem na to są zachowane, pozytywne wyniki kontroli parafii, jak choćby tej z 1837 r. dokonanej przez dziekana parczewskiego ks. Szaniawskiego. Należy sądzić, że wpływ na dość dobrą postawę i pracę zakonników mógł mieć fakt, iż nadbużański klasztor przez trzynaście lat był siedzibą prowincjała Galicji. Obecność przełożonego z pewnością dopingowała podwładnych.     

Ściśle z tematem niniejszej pracy łączy się prowadzenie przez paulinów przy swoim kościele bractwa Matki Bożej Częstochowskiej, bractwa Pięciu Ran Pana Jezusa i Trójcy Przenajświętszej.

Zaangażowanie duszpasterskie paulinów – jak wynika z powyższego szkicu – należy ocenić pozytywnie. Jeśli będziemy pamiętać, że wraz z duchowym przewodnictwem ludowi prowadzili oni zakrojone na szeroką skalę budowy i remonty to nota będzie musiała jeszcze wzrosnąć. A wojny, niepokoje, zabory i wszelkiego rodzaju trudności, jakie przeżywała Polska w XVIII i XIX w. stawiają w jeszcze jaśniejszym świetle prace zakonników o naddunajskim rodowodzie w ich klasztorze nad Bugiem.    

Czasy współczesne.

 W 1992 r. ojcowie paulini po przeszło stu latach przymusowej nieobecności powrócili do swego klasztoru we Włodawie. Po roku współpracy z miejscowym proboszczem przekazano im część ich dawnej parafii, w skład której zgodnie z dekretem bpa Jana Mazura weszły wioski Suszno i Szuminka oraz około 60 ulic z miasta Włodawy.

Nowa rzeczywistość, jakże różna od tej z przed 300 lat zmieniła tradycyjny wizerunek paulińskiej parafii. Spośród blisko 7000 mieszkańców tylko około 100 deklarowało przynależność do innych religii. Katolicy jak w całej Polsce stanowili we Włodawie większość i jak w całej Polsce i Włodawie czasów o. Paprockiego wymagali intensywnej duszpasterskiej pracy i opieki. Ojcowie, których liczba w klasztorze oscylowała wokół 10 podjęli się katechizacji w szkołach, mając ich na swoim terenie około 5. W roku szkolnym 2000/2001 przeprowadzali łącznie 306 godzin lekcji religii tygodniowo. W zajęciach tych uczestniczyło 2220 młodzieży. Paulini przejęli opiekę nad szpitalem i czasowo wiezieniem. W zakres ich obowiązków weszło spowiadanie sióstr zakonnych z pobliskich miejscowości Różanki i Wytyczna. Zaczęli prowadzić pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę i organizować wiele autokarowych. Z sakramentalną posługą odwiedzali kilkudziesięciu chorych w pierwsze piątki miesiąca. Nadto podjęli się głoszenia misji i rekolekcji w różnych parafiach na terenie całej Polski (około 50 rocznie). Przy swoim kościele prowadzili wiele grup a wśród nich „Oazę Dziecięcą i Młodzieżową” ruchu Światło – Życie (około 35 osób), Domowy Kościół Ruch „Światło – Życie”, grupy młodzieżowe (40 osób), ministrantów i lektorów (80 osób), scholę dziecięcą, Arcybractwo Straży Honorowej. Oprócz wielu zajęć pasterskich charakterystycznych dla kościołów lokalnych po Soborze Watykańskim II na nowo rozkrzewili nabożeństwa typowo paulińskie, wśród których mocny kult Maryi Jasnogórskiej i św. Pawła Pierwszego Pustelnika należy wymienić na pierwszym miejscu.

Duszpasterstwo paulinów po powrocie do Włodawy jest rozpoczętym rozdziałem, w którym każdy dzień dopisuje werset inicjatyw, trudu, niepowodzeń i sukcesów.    

Z życia parafi

24 Godziny Męki Pańskiej

24 Godziny Męki Pańskiej

Więcej
Rezurekcja

Rezurekcja

W naszej parafii obchodzimy procesję rezurekcyjną w jej właściwym czasie,...

Więcej
Wielki Tydzień

Wielki Tydzień

Wielki Czwartek: Msza Wieczerzy Pańskiej o godz. 18:00 Adoracja...

Więcej